Tego niedzielnego poranka, po dostaniu od żony ;-) pozwolenia na wycieczkę rowerową,
chwilkę pomyślałem nad trasą. W sobotni wieczór myślałem nad trasą Kraków - Dobczyce - Limanowa - Kraków
ale niestety w niedzielę rano nie mogłem znaleźć arkusza mapy tego regionu.
Znalazłem za to kawałek pokazujący obszar na zachód od Krakowa. Nie myśląc już dłużej, bo i po co ;-),
postanowiłem pojechać do
zamku w Rudnie, gdzie byłem już kilka razy na rowerze. Szybko rzuciłem okiem na mapę oraz zegarek
i stwierdziłem, że mogę pokusić się na od dawna planowaną wycieczkę do zamku Lipowiec i skansenu
w Wygiezłowie.
Pod Smokiem byłem o 10:30. Następnie bulwarami pojechałem na Salwator, mostem
Zwierzynieckim przejechałem na drugą stronę Wisły. Świetną ścieżką rowerową na wałach dojechałem
do toru kajakowego. Znowu przejechałem przez Wisłę stopniem wodnym Kościuszko. Za Kryspinowem
dowiedziałem się z drogowskazu, że do zamku w Lipowcu mam 29 km. Na podstawie dotychczasowej wykręconej
średniej wyliczyłem, że na miejscu będę koło godz. 14. Wsiadłem zatem na rower i pojechałem: Liszki,
Przeginia Duchowna, Alwernia. Praktycznie przez cały czas wiatr od przodu, czasami tylko słabnący.
I w końcu Babice. Na początek obejrzałem szybko skansen w Wygiezłowie. Bilet
normalny kosztuje 5.40 PLN. Miła pani w kasie powiedziała, że wejście na zamek możliwe jest
od godz. 8 do 15 (chodzi tu o okres zimowy; w lecie od 8 do 18). Zatem po zrobieniu kilku zdjęć udałem się na zamek.
Jako, że byłem tu pierwszy raz, wybrałem najkrótszą możliwą drogę - czyli "schody bez końca".
Być może to przejechane 54 km sprawiły, że miałem trudności żeby
wyjść z rowerem na ramieniu na ich szczyt. Dwa razy musiałem odpocząć, a raz nawet usiąść. Na szczęście
musiałem wymienić baterie w aparacie, więc odpoczynek był jak najbardziej uzasadniony.
Wejście na zamek,
w tym i wieżę, kosztuje 4.40 PLN (bilet normalny). Jak się domyślacie, z wieży roztacza się wspaniały
widok na okolicę, bliższą i dalszą. Zamek jest wspaniały, dobrze zachowany. Co ja będę pisał. Po prostu
warto tam pojechać! Więcej informacji o zamku na stronie
Muzeum w Chrzanowie.
Rower zostawiłem pod opieką pana biletera, a sam w ok. 15 minut wydrapałem się na wieżę, zrobiłem
kilkadziesiąt zdjęc, a na koniec miły pan bileter zrobił i mnie zdjęcie. Do Babic zjechałem wygodną
drogą, która prowadzi na zamkowy dziedziniec. Wystarczy jechać za znakami szlaku. Do zamku prowadzą dwie
drogi: ta bardziej na wschód, dalej od skansenu to z początku asfaltowa droga, która prowadzi
pod samą bramę zamku. Ta bliżej skansenu, tuż przed/za ogrodzeniem dużego dworku prowadzi do "schodów bez
końca". Wybór należy do Was ;-)
Następnie skierowałem się na północ, w miejscowości Płaza odbiłem na
wschód, przejechałem nad drogą A-4 (Kraków-Katowice). Wjechałem w uroczy las, co pewien czas mijałem
powalone drzewa. Część było pociętych, złożonych w stos i wydzielało miły zapach. Po wyjeździe z lasu
minąłem po prawej stronie kopułowate budowle nowej siedziby radia RMF-FM. Z braku czasu, a może i sił
nie uwieczniłem ich na zdjęciu. Miły pan, który wyszedł z lasu, wskazał mi najkrótszą z możliwych dróg
(czyt. polną, trawiastą drogą) pod ruiny zamku w Tenczynku. Nie zmarnowałem okazji i uwieczniłem
ładny zachód słońca, a chwilę potem ruiny.
Pewnie teraz myślicie: zieluk superman wsiądzie teraz na
rower i w promieniach zachodzącego słońca pojedzie na rowerze do Krakowa. Nic z tego ;-) Najkrótszą
możliwą drogą pojechałem na stację PKP w Krzeszowicach. Kupiłem bilet i o dziwo, od razu przyjechał
pociąg osobowy do Krakowa. Tyle co zdążyłem wyjść z poczekalni i przejść na peron. W Krakowie na dworcu
pełno ludzi, większość przyjechała chyba na finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Z początku chciałem wsiąść do tramwaju i podjechać spokojnie do domu. Po dwóch minutach czekania, przyczepiłem lampki, wsiadłem na rower i w ciągu 34 minut dojechałem do domu. Szybka kąpiel, gorąca herbata z cytryną zakończyły tą niedzielną wycieczkę.
W sumie przejechałem 87 km, ze średnią 16.8 km/h, a cała wycieczka od wyjścia do powrotu do domu, trwała 5 godzin (plus przejazd pociągiem, ok. 20 min.)
Wydałem ok. 28 PLN: jedzenie, picie, wejście do skansenu i na zamek oraz bilet PKP dla mnie i dla roweru.
|