Rozmiar: 223 bajtów

3 Tyskie w łódce, nie licząc psa

    Wybrałem się do Łodzi, bowiem udało mi się kupić na Allegro wymarzony (używany) odbiornik GPS firmy Garmin. Nie jest to tanie urządzenie dlatego chciałem odebrać go osobiście. Ponieważ czasu do odjazdu miałem sporo, dlatego umówiłem się wcześniej z Piotrkiem "Solarem", że zabierze mnie na piwko. Oczywiście nie do restauracji, tylko do ulubionej knajpy łódzkich rowerzystów. Byłem już w Warszawie "Pod rurą", chciałem sprawdzić jak to wygląda w Łodzi.
     Po krótkiej jeździe samochodem, przejechaliśmy koło "kaloryfera" i po kilkunastu metrach dziurawej drogi dojechaliśmy do piwnej mekki łódzkich kolarzy (ul. Stanisława Działka, numeru nie pomnę). Napiszę tylko jedno: szkoda, że w Krakowie nie ma takiej knajpki. Spotykają się tu zarówno kolarze górscy, szosowi czy zimą narciarze biegowi ale także babcie, które po niedzielnej mszy wsiadają w autobus i w miłym gronie spędzają popołudnie. Jest wygodne miejsce na grilla, piwo w butelkach za 3.50 PLN, wygodny kibel (szkoda, że tylko jeden), 3 pomieszczenia na deszczowe dni, zadaszenie...
     Następnie, kiedy stwierdziłem już powyższe fakty, wybraliśmy się z Anią, Solarem i ich psem "Juuki" na krótki obchód lasu, który okala teren knajpy. Ilość i rodzaj drzew jest taki sam jak w krakowskim Lasku Wolskim. Nie stwierdziłem jednak takich różnic poziomów jak w grodzie Kraka. Solar wprawdzie coś tam mówił o jakiś skoczniach i kilometrowym zjeździe, ale nie zdołałem tego stwierdzić. Następnym razem, gdy będę miał ze sobą rower postaram się o głębszą analizę tematu górek w mieście Łodzi. Jako, że słoneczko ładnie świeciło, a piwo było zimne obchód zakończył się sukcesem. Warto też wspomnieć, że po drodze minęliśmy działkę, na której hoduje się strusia.
     Ani się spostrzegliśmy a do odjazdu pociągu została godzina. Zebraliśmy się sprawnie i pojechaliśmy do USR Solara i chyba większości łódzkch rowerzystów, a mianowicie na ul. Franciszkańską 53. Sklep mi się spodobał. Dużo interesantów, sprzedawcy latają tam i z powrotem; widać, że im zależy na klientach. Zaopatrzenie spore, można wszystko dotknąć, pomacać a nawet przymierzyć. Taki Solar kupił sobie na ten przykład rękawiczki z kewlarem. Zresztą zainteresowani i tak mają swoje zdanie na temat tego sklepu. Zrobiłem sobie pamiątkowe zdjęcie przed sklepem a Ania odwiozła nas do centrum. Następnie Piotrek poprowadził mnie Piotrkowską, po której jeździ niesamowita ilość riksz (co w Krakowie jest rzadkością), a następnie koło filharmonii (remontowana fasada), pomnika marszałka Piłsudskiego dotarliśmy na dworzec PKP Łódź Fabryczna. Podróż powrotna trwała tyle co i podróż do Łodzi - 3 godziny pięćdziesiąt kilka minut.
    Raz jeszcze dziękuję Ani i Piotrkowi za poświęcony mi czas i zapraszam do Krakowa, w którym co prawda już byli, ale nigdy nie zawadzi powtórzyć ;-)



Galerię stworzono przy pomocy
Web Page Creator 3.3
Książka gości © -=[zieluk]=- 2013 Zdjęcia robiono aparatem
cyfrowym Canon A70