Zaczęło się jak zwykle. W piątek
odebrałem telefon od Dawida, czy w poniedziałek nie pojechałbym z nim na rower. Po krótkiej rozmowie
z żoną uzyskałem zgodę :-)
W poniedziałek rano o 7:20 wyjechaliśmy z Krakowa i po dwóch godzinach
jazdy samochodem dotarliśmy do Jeziora Czerniańskiego (na południowy wschód od Wisły). Auto zostawiliśmy
na parkingu obok miejsca gdzie swój początek ma czarny szlak. Szlakiem tym
a następnie czerwonym podjechaliśmy do schroniska na Polanie Przesłop. Tam wypiliśmy po herbatce i
ruszyliśmy w dalszą drogę. Z początku było bardzo ciężko, bowiem nachylenie było spore a oprócz tego
jazdę uniemożliwiały luźne kamienie leżące na drodze a na ścieżce obok drogi piętrzyła się plątanina
korzeni. W połowie drogi między schroniskiem a szczytem Baraniej G. spotkaliśmy kolarza, który ostrzegł
nas przed wiatrołomami, które zalegają pod szczytem. Na szczyt Baraniej Góry dotarliśmy o godz. 12:30
i spędziliśmy na nim ok. 30 min. Następnie zielonym/czerwonym szlakiem zaczęliśmy zjeżdżać ze szczytu w
kierunku Magurki Wiślańskiej. Faktycznie, po przejechaniu kilometra oczom naszym ukazał się wiatrołom.
Jego pokonanie zajęło nam 30 min. Mam nadzieję, że jak najszybciej zostanie on usunięty, choć z drugiej
strony przedzieranie się pod i nad zwalonymi drzewami ma swój urok i jest potem o czym opowiadać przy
piwie w długie zimowe wieczory ;-). Na Magurce Wiślańskiej szlak czerwony odbił na wschód, a my doskonałą
szutrową drogą zjechaliśmy do szczytu Zielony Kopiec, gdzie odbiliśmy na żółty szlak.
Żółty szlak to prawdziwa bajka dla kolarza górskiego: zawsze w dół,
praktycznie bez kamieni, szeroka na dwa metry ubita droga, zero liści, sporadycznie pojawiają się kałuże
i błoto. No i śliczne widoki. Ale warto pamiętać o sprawnych hamulcach gdyż czasami jest stromo i
kamieniście. W przysiółku Cieńków pożegnaliśmy się z żółtym szlakiem i asfaltową drogą, ostro opadającą w dół
i z dużą ilością zakrętów zjechaliśmy nad brzeg Jeziora Czerniańskiego. Do niego to wpada Biała i Czarna
Wisełka a wypływa Wisełka. Wisła - królowa rzek polskich jest dopiero od miejsca gdzie do Wisełki wpada potok Malinka.
Mieliśmy szczęście bo od kilkunastu dni nie padało i było wyjątkowo sucho.
Przez cały czas świeciło słońce, a temperatura utrzymywała się na poziomie +10°C. Trasę mogę polecić
każdemu początkującemu rowerzyście górskiemu ale tylko wtedy kiedy wiatrołom pod szczytem Baraniej Góry
zostanie usunięty.
|